Odmrożenia
Odstające części ciała są szczególnie narażone na działanie niskiej temperatury oraz wiatru. Działalność w górach wysokich to, oprócz delektowania się wspinaczką i krajobrazem, ciągłe dbanie o komfort cieplny ciała, a szczególnie nosa, policzków, ust, uszu, palców u dłoni i stóp. Niedostatek tlenu oraz niska temperatura sprzyjają powstaniu odmrożeń. „Inteligentny i myślący alpinista się nie odmraża” jak mawiał Andrzej Zawada. Przed wyjazdem zainwestuj w porządne, nie za ciasne buty, kup kilka par rękawic i skarpet z górnej półki, bo w tym temacie z ceną w parze idzie jakość. Podczas wyprawy ciągle kontroluj podczas marszu czucie w palcach rąk i nóg po prostu wciąż nimi ruszając. Nie noś za ciasnych butów, nie ściskaj za mocno raków, poluźnij pasek od zegarka, zdejmij biżuterię z nadgarstków, palców, uszu, nosa. Pij dużo płynów, po to by krew łatwiej krążyła i docierała do wszystkich Twoich końcówek. Noś zawsze suche skarpety i rękawiczki.
Moim nieoficjalnym patentem na ochronę stóp, który sprawdziłem podczas dwóch wypraw zimowych na ośmiotysięczniki (Nanga Parbat i Broad Peak) oraz wiosną na Dhaulagiri to zaadoptowany do warunków górskim system podobno używany przez polarników. Palce u stóp mam całe!. Na nogę zakładam najpierw cieniutką w 100% sztuczną skarpetę (podobnie cienka jak pończocha), na nią zakładam mocny 35 litrowy worek foliowy na śmieci, na który wkładam grubą wełniana skarpetę najlepiej z wełny merynos; na to botek wewnętrzny i skorupa lub but wysokogórski. Po dojściu do obozu, zdejmuję buty – mam suchy botek, suchą grubą skarpetę wełnianą, natomiast worek i cieniutka skarpetka wewnętrzna są mokre. Skóra stopy jest zazwyczaj trochę zmacerowana, ale po osuszeniu szybko dochodzi normy. Cieniutką skarpetkę suszę przy ciele, worek foliowy w śpiworze. Rano cały zestaw jest suchy i gotowy do użycia. Ogromnym plusem tego systemu jest utrzymanie suchości botków i grubych skarpet.
Podejrzewaj odmrożenie, jeżeli skóra stała się biała, twarda i pozbawiona czucia. W tej sytuacji ogrzej to miejsce np. palec, wkładając go pod pachę. Jeżeli po 15 minutach stan jest bez zmian trzeba przerwać wspinaczkę i wrócić do obozu – oczywiście jeżeli chcesz wrócić do domu cały w 100%. Po dość bolesnym rozmrożeniu (po ogrzaniu) nasz przykładowy palec może spuchnąć.
Jeżeli zlekceważymy pierwsze oznaki odmrożenia, dalsze, głębsze warstwy Twojego ciała opanuje Królowa Lodu, na palcu pojawią się pęcherze podobne do tych po oparzeniu. Mogą być one wypełnione białym lub (przy głębszych odmrożeniach) krwistym płynem. Ostatnim etapem jest czarny, martwy palec, który prawdopodobnie będzie musiał być amputowany. Gdy dojdzie do odmrożenia zastosuj się do porad z Tabeli.
Patenty anty-odmrożeniowe
- Zainwestuj w buty, łapawice, kominiarkę – chroń głowę, szyję i twarz przed zimnem i wiatrem
- Unikaj bezpośredniego kontaktu skóry z metalowymi elementami wyposażenia, unikaj wody
- Nie pal papierosów, fajki, nie pij alkoholu, nie używaj narkotyków
- Zredukuj wysiłek by ograniczyć zmęczenie oraz produkcję potu
- Szczególnie chroń poprzednio odmrożone części ciała
- Nie noś za ciasnych butów oraz zbyt wielu par skarpet
- Pij dużo płynów
- Noś zawsze suche rzeczy
Leczenie odmrożenia
- Podawaj lek przeciwbólowy Ketoprofen (Ketonal 1tabl co 8godz) / Ibuprofen 1tabl co 8godz) plus dodatkowo osłonowo na żołądek Omeprazol 1tabl przed śniadaniem.
- Nigdy nie rozcieraj odmrożonych tkanek ani nie ogrzewaj wysoką temperaturą np. płomieniem zapalniczki, ponieważ uszkodzisz pozbawioną czucia tkankę
- Nie przebijaj pęcherzy, chyba że odmrożenie dotyczy stóp i nieprzebite pęcherze utrudniają ewakuacje (przebij na jałowo – jałowa igłą z apteczki
- Chroń rozmrożone tkanki przed ponownym odmrożeniem, które będzie zawsze głębsze
- W bazie / schronisku zanurz szybko odmrożone tkanki do wody o temperaturze 38-400 C na około 30 minut aż do rozmrożenia, kontrolując temperaturę wody.
- Załóż opatrunek z jałowych gazików, zastosuj maść antybakteryjną (Argosulfan). Zamiana opatrunków przynajmniej 1 x dziennie
- Unieruchom odmrożoną rękę np. na temblaku np. z taśmy asekuracyjnej.
Prawdziwa historia - Odmrożenia – wiosna 2008
Tło wydarzeń
Dhaulagiri w tym sezonie (wiosna 2008) musiała dźwigać na swoich graniach sporą liczbę wspinaczy z całego świata. Zapalanie znicza olimpijskiego na Evereście, zamknięcie Tybetu (niech żyje WOLNY TYBET), oraz silne ekipy zadeklarowane od początku na Dhaulagiri, przyciągnęły do bazy niezdecydowanych oraz tych, którzy musieli zrezygnować z innych ambitnych celów w Chinach. Różnorodność postaw, sytuacji, styli wspinaczkowych, logistyki aklimatyzacyjnej, zabezpieczeń medycznych to temat na kolejną książkę z Biała Górą w tle. Około 40 himalaistów na górze to dość spora populacja, która nie miała szans z nie znającą miłosierdzia statystyką. Coś musiało się stać i stało się.
Argentyna „rządziła” w bazie jeżeli chodzi o ilość odmrożonych palców przypadającą na każdego członka wyprawy. Wyprawa kolegów z Ameryki Południowej zakończyła się miażdżąco – dołującym wynikiem: dwóch poważnie odmrożonych i jeden zaginiony w akcji szczytowej. Z całej czwórki tylko pozostający cały czas w bazie himalaista – filmowiec wyszedł bez szwanku, choć wpływ tragicznych sytuacji na jego psychikę nie był analizowany.
Czy chłopaki sami się o ten zespołowy „sukces” prosili? Baza składająca się z jednego namiotu, brak ubezpieczenia, samotny atak na szczyt, brak aklimatyzacji, to wybrane fakty, które mogą ułatwić odpowiedź na to pytanie. Styl „Light and Fast” …. tym razem nie na szczyt ale bardziej do piachu. Szkoda, bez sensu …
Decyzję by ruszyć do ataku szczytowego trójka himalaistów podjęła po kilku dniach spędzonych w jedno-namiotowej bazie (4800m n.p.m.), wyjściu aklimatyzacyjnym polegającym jedynie na noclegu w obozie I (5700m n.p.m.) oraz jednym noclegu w obozie II (6700m n.p.m.). Decyzji sprzyjała prognoza dobrej pogody, wspólny atak szczytowy dużej grupy wspinaczy oraz przeświadczenie o tym, że to ostatni już atak na górę w tym sezonie.
Apel
Trudno mówić o regułach aklimatyzacji podczas wejścia na ośmiotysięcznik, ponieważ nikt naukowo nie udowodnił by, któryś ze sposobów był jedynym dobrym i pewnym. Polskie doświadczenie uczy, że biletem wstępu na imprezę o nazwie „atak szczytowy” jest przespanie nocy w obozie powyżej 7000m n.p.m., po której należy zejść do bazy i kilka dni porządnie odpocząć. Brak aklimatyzacji grozi ŚMIERCIĄ w górach najwyższych. Zmęczony do granic wytrzymałości, osłabiony organizm popełnia błędy, mechanizmy obronne nie funkcjonują prawidłowo, szybciej dochodzi do odwodnienia i wychłodzenia, obrzęk płuc i mózgu tylko czekają na taką ofiarę. Reguł nie ma, pozostaje zdrowy rozsądek, o który APELUJĘ.
Jak to się stało
Pierwszy z himalaistów odmroził palce u rąk w drodze do obozu III. Dzień do godziny 13 był słoneczny i ciepły, potem pogoda pogorszyła się i zrobiło się mgliście i wietrznie. Droga do III była świeżo zaporęczowana, za wyjątkiem ostatnich 200 metrów, gdzie tylko od czasu do czasu wisiały poręczówki i to stare. Droga bez trudności technicznych. Po nocy spędzonej w obozie III himalaista zrezygnował z ataku szczytowego i w ciągu dwóch dni zszedł do bazy.
W bazie czekał na niego kolega filmowiec z gorącym kubkiem herbaty… i to w sumie tyle co mógł mu zaoferować, ponieważ chłopaki nie przewidzieli sytuacji kryzysowej. Brak zabezpieczenia medycznego, chociażby w formie apteczki, oraz brak ubezpieczenia skazywał palce himalaisty na amputacje. Na szczęście dla niego w bazie stacjonowały inne wyprawy, odpowiednio przygotowane, które nie sprawdzając czy poszkodowany opłaca składkę zdrowotną pospieszyły po ludzku z pomocą. Zabraliśmy się z doktorem Inakim Ituarte Azpiazu z wyprawy hiszpańskiej Edurne Pasaban do roboty.
Etap pierwszy – moczenie i Ibuprofen
W wygodnym namiocie bazowym North Face’a, po podaniu silnego leku przeciwbólowego Ketoprofen (Ketonal 1tabl), wsadziliśmy ręce Argentyńczyka do metalowej miski z ciepłą, przegotowaną wodą (38-400 C). Do wody, celem odkażenia, wrzuciliśmy kilka kropel jodyny. Moczenie trwało około 30 minut. Gdy odmrożone tkanki w ciepłej wodzie odtajały, na palcach pojawiły się wypełnione płynem pęcherze. Pęcherze wypełnione przezroczystym płynem świadczą o II stopniu odmrożenia, pęcherze wypełnione płynem podbarwionym krwią to efekt głębszego uszkodzenia tkanek – III stopień. W czasie gdy ręce po wyjęciu z wody suszyły się (można delikatnie wycierać tak by nie uszkodzić pęcherzy) podaliśmy doustnie kolejny lek przeciwbólowy i przeciwzapalny ibuprofen (1tabl co 8godz). Jest to standard w leczeniu odmrożeń.
Etap drugi – smarowanie
Osuszone palce posmarowaliśmy maścią Argosulfan. Jest to maść przeciwbakteryjna, która przyspiesza gojenie się odmrożeń, skutecznie chroni przed zakażeniami oraz zmniejsza ból i ewentualne pieczenie w ranie.
Etap trzeci – bandażowanie
Kolejny etap to założenie opatrunków na każdy palec. Najpierw odmrożone miejsca przykryliśmy jałowymi gazikami. Następnie dość luźno zabandażowaliśmy każdy palec. Na zaopatrzone ręce włożyliśmy himalaiście puchowe łapawice i zaleciliśmy trzymanie rąk w pozycji uniesionej po to by zmniejszyć obrzęk odmrożonych tkanek.
Każdy z etapów powtarzaliśmy DWA RAZY dziennie !!!
Etap czwarty – ewakuacja
Szybka ewakuacja była konieczna. Schodzenie droga lądową przez lodowiec groziło „domrożeniem” odmrożonych już palców, które oznacza bardzo głębokie zmiany w tkankach. Nasz himalaista miał szczęście, ponieważ dzień po jego przybyciu do bazy wyprawa hiszpańska wracała helikopterem do Pokhary. Ulitowali się nad chłopakiem i zabrali go ze sobą ratując mu palce. Doktor Inaki, z którym koresponduje, napisał że Argentyńczyk z Nepalu poleciał do Hiszpanii i aktualnie o jego odmrożone palce dba specjalista z Saragossy.
Kolega z drużyny
Po kilku dniach, w bazie pojawił się drugi himalaista z Ameryki Południowej. Po udanym ataku szczytowym spędził trzy noce w obozie trzecim na wysokości 7400m n.p.m. czekając na przyjaciela, który nie wracał z samotnego ataku na szczyt. Po trzech dniach oczekiwania i bliskich zeru szansach na uratowanie zaginionego kolegi zdecydował o zejściu do bazy.
Tym razem himalaistą, którego bazę stanowił jeden namiot, a z czterech kolegów pozostał tylko filmowiec, zaopiekowała się wyprawa włoska. Gdy już porządnie zjadł, napił się i wypoczął, zająłem się jego palcami.
Niestety drugi himalaista nie miał tyle szczęścia co pierwszy i w drogę powrotną wyruszył pieszo docierając po przejściu dwóch przełęczy powyżej 5000m n.p.m. do wioski Marpha. Stamtąd zjechał jeepem do cywilizacji. Dalszych jego losów nie znam.
Rzeczywistość
Gdy góra się przeciw nam sprzysięgnie i pogoda załamie, lub ktoś będzie potrzebował pomocy, której udzielenie nadwyręży nasze siły ponad miarę, możemy „przegrać” z zimnem. Rzeczywistość jest taka, że każdy z nas szukający przygody w górach może niestety się odmrozić. Dlatego każdy zespół powinien być przygotowany do udzielenia podstawowej pomocy medycznej. Nie popełniajmy podstawowych błędów takich jak brak aklimatyzacji, ubezpieczenia, apteczki !!!